Historia

Polski Teatr Tańca istnieje od 1973 roku, jest profesjonalnym autonomicznym zespołem, którego oblicze przeszło ewolucję od spektakli ukształtowanych formą teatru baletowego do współczesnego gatunku: teatru tańca, który charakteryzuje się przekraczaniem granic rodzajowych, technicznych i stylistycznych, wyzwalaniem z przypisanych tradycją środków wyrazu, skłanianiem ku interdyscyplinarności, poszukiwaniem nowych przestrzeni teatralnych i opartym na kreatywnej improwizacji w procesie tworzenia.

Polski Teatr Tańca – drugie narodziny

We wrześniu 2018 roku, na 45–lecie Polskiego Teatru Tańca wydaliśmy monografię „1973-2018 PTT”, w której zderzały się artystyczne i naukowe interpretacje zjawiska teatru tańca, wywodzące się z rożnych dziedzin nauki i sztuki. Taka była jej zawartość merytoryczna. Zanim jednak czytelnik otworzył tom i zagłębił się w lekturze, jego uwagę przykuwała szkatułkowa forma, kojarząca się z bryłą, ale i z gmachem. Na przedniej okładce wytłoczono srebrny socrealistyczny decor zdobiący drzwi wejściowe do budynku przy ulicy Koziej w Poznaniu, gdzie przez 46 lat mieściły się pomieszczenia wynajmowane przez nasz Teatr. Na tylnej zaś okładce widnieje, wyżłobione na złoto, zdobienie oryginalnych XIX-wiecznych drzwi do kamienicy przy ulicy Taczaka 8 w Poznaniu, w której mieści się dziś własna siedziba Polskiego Teatru Tańca.

Tom „okalały” dwie pary drzwi.  W jakimś sensie kształt tej książki przepowiadał, co zdarzy się w Teatrze w ciągu kolejnych 5 lat.

12 września 2023 roku minęło dokładnie 50 lat od oficjalnego otwarcia Polskiego Teatru Tańca – Baletu Poznańskiego. Jego twórca-założyciel Conrad Drzewiecki już wtedy był legendą, sam Polski Teatr Tańca jest nią dzisiaj również.

Jaką opowieść zapowiadała wówczas ta niezwykła książka? Co wydarzyło się naprawdę? Jak w ciągu ostatnich lat pisała się historia Polskiego Teatru Tańca? Jakimi kolorami, piórem, atramentem? W jaki sposób Polski Teatr Tańca narodził się po raz drugi?


Jeszcze w szkole baletowej

Niepozorne drzwi od strony ulicy Koziej, z wykutą z brązu tablicą pokrytą wypukłymi literami tworzącymi napis „Polski Teatr Tańca – Balet Poznański”, od początku istnienia służyły teatrowi za wejście, choć tak naprawdę prowadziły do poznańskiej szkoły baletowej. Przez z górą 45 lat było to miejsce Polskiego Teatru Tańca, wypożyczone, choć przyjazne, bo przecież przynależne do szkoły uprawiającej tę samą dziedzinę sztuki. Dzieliliśmy jeden budynek z uczniami i pedagogami, było nam do siebie blisko, łączyły nas wspólne tematy i sprawy. Absolwenci „baletówki” dołączali do zespołu Polskiego Teatru Tańca. Wciąż są wśród nas artyści, którzy swoje pierwsze taneczne kroki stawiali w szkole przy Gołębiej: Adriana Cygankiewicz, Katarzyna Kulmińska czy Emily Wong-Adryańczyk. Bycie skazanym na cudzą przestrzeń było jednak dla Teatru brzemieniem – ograniczającym rozwój, kumulującym wydatki i dyskomfort, tłumiącym swobodę działania. „Bezdomność” Polskiego Teatru Tańca stała się niemal przysłowiowa. W świadomości odbiorców miał wizerunek teatru objazdowego, mobilnego, „teatru w drodze”, w nieustannej podróży, który – tocząc wyniszczającą walkę z obciążeniami codzienności – dociera wprawdzie do najdalszych zakątków Polski i świata, ale tęskni za własnym miejscem, do którego mógłby wracać.

Jednym z pamiętnych mankamentów funkcjonowania Teatru w tymczasowym miejscu przy ul. Koziej były… odległości. Doskonale pamięta to nasz dział techniczny – do magazynu trzeba było jeździć 15 km po sprzęt i dekoracje. Pochłaniało to mnóstwo energii i godzin. Biura należące do teatru – „bufet” tancerzy, sekretariat, archiwum, księgowość – rozrzucone były w różnych częściach budynku. Poświęcaliśmy, a właściwie traciliśmy, sporo czasu, żeby do nich dotrzeć, załatwiając banalne czasem sprawy.

Z tych czasów, kiedy pracowaliśmy przy Koziej, pamiętam wędrówki poprzez nieskończenie długie korytarze, w których, przy chwili nieuwagi, łatwo było się zgubić. Codziennym problemem było nie tylko położenie, ale też wielkość pomieszczeń. Do pokoju, w którym pracował dział kuratorski, trzeba było wspinać się po wysokich schodach – a był to naprawdę malutki pokój; siedzieliśmy tu ściśnięci jeden obok drugiego, w kulminacyjnym momencie w pięć osób, na różne sposoby próbując przestawić meble tak, aby uwolnić trochę miejsca. Najbardziej mikroskopijna przestrzeń była miejscem pracy specjalisty ds. zamówień publicznych i kadr – nie więcej niż 2,5 metra kwadratowego. Archiwum znajdowało się w maleńkim wnętrzu na strychu – od lat nie można było przyjmować nowych dokumentów, bo nie było gdzie ich układać. Technika nie mieściła się w ogóle.

Aulę Szkoły Baletowej wciąż trzeba było dostosowywać do zmieniających się okoliczności – najczęściej była szkolną salą lekcyjną, czasem „grała” widownię, czasem wypełniała się spragnionymi ruchu uczestnikami otwartych zajęć i warsztatów. W dni, kiedy nie było spektaklu, pracownicy zaplecza przebiegali przez nią, żeby skrócić sobie drogę; obowiązkowo bez butów, by nie zabrudzić podłogi baletowej, na której ćwiczyli tancerze. Był to jeden z rytuałów naszego dnia powszedniego.

W auli Szkoły Baletowej odbywały się próby, powstawały spektakle. Miało to również swój problematyczny aspekt – zazwyczaj dopiero 2 dni przed premierą artyści mogli zrobić próbę na sali, na której mieli zagrać. A wynajmowanych – znowu to słowo – w Poznaniu scen było wiele: Sala Wielka CK „Zamek”, Aula Artis, hala MP2 na Międzynarodowych Targach Poznańskich, Scena Wspólna. Organizowaliśmy performensy w rożnych punktach miasta – na Starym Rynku, w Palmiarni, w Nowym Zoo, na ulicy Taczaka, nad Jeziorem Malta. Ta zmienność lokalizacji spektaklu była uciążliwa dla widzów, którzy nigdy do końca nie wiedzieli, gdzie teatru szukać. Żartobliwie określił to Włodzimierz Mazurkiewicz, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego: „mieliśmy przez tyle lat w Poznaniu teatr ikonę, który był trochę jak yeti. Wszyscy wiedzieli, że istnieje, ale nikt nie potrafił go znaleźć". Oczywiście, widzowie w końcu docierali do właściwego miejsca; trudno powiedzieć, czy wszyscy, którzy chcieli? Anegdota ta trafia w istotę problemu, którym był brak własnego adresu na mapie miasta. Pandemia koronawirusa pokazała, jak ważny w teatrze jest kontakt z widzami „na żywo” i jak niezbędne jest miejsce, z którym publiczność identyfikuje teatr – miejsce, które lubi odwiedzać, do którego wraca.

Brak własnego zaplecza organizacyjnego i logistyka to jedno, jednak najbardziej dawał się chyba we znaki brak własnej sceny, której rozmiar i możliwości techniczne pozwalałyby na prezentacje spektakli wielkobsadowych. Znajdująca się w auli scena Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu, która przez wiele lat służyła Teatrowi dla prezentacji mniejszych form scenicznych, nie nadawała się dla widowisk bardziej rozbudowanych. Dla porównania: metraż sceny, z której korzystał Polski Teatr Tańca w szkole baletowej to było ledwie 60 m2; dzisiaj, w Dużym Studio tancerze mają prawie 200 m². Ta malutka scena przy Koziej spełniała czasem rolę widowni –  publiczność siadała u stóp podwyższenia, często też reżyser i choreograf z tej perspektywy przyglądali się kreacjom tancerzy i szlifowali ostateczny kształt spektaklu. Jako jedyna scena teatru mającego kilkunastoosobowy zespół nie mogła oczywiście w satysfakcjonujący sposób spełniać swojej roli – nie miała zaplecza, odejścia w głąb czy  miejsca na zawieszenie horyzontu. Nie było możliwości zawieszenia odpowiednich świateł, ponieważ brakowało przyłącza energetycznego, zresztą ich ciężaru nie wytrzymałaby licha konstrukcja. Zespół w pełnym składzie nie mieścił się na niej.

Widzom, którzy wchodzili się do Auli Szkoły Baletowej jako pierwsze rzucały się w oczy pokrywające całą ścianę naprzeciwko sceny lustra oraz baletowy drążek, okalający całe studio. Dodawał kolorytu, budził ciekawość, przenosił w inny świat, jeszcze zanim zaczął się spektakl w wykonaniu tancerzy, którzy ćwicząc przy nim dzień po dniu, osiągali perfekcję i własny wyraz. Jednak w codziennym życiu teatru dzielenie się Aulą ze szkołą baletową było ogromnym organizacyjnym utrudnieniem. Musieliśmy z niej korzystać w sposób selektywny, uznając priorytet szkolnych zajęć. Uzależnienie czasu pracy w teatrze od harmonogramu pracy szkoły – planu lekcji, wydarzeń artystycznych, ale też ferii zimowych i letnich – było ograniczeniem niemożliwym do przezwyciężenia. Artyści mieli próby w czasie, kiedy nie było uczniów – od 10 rano do 14 i potem od 18 do 22. Pomijając fakt, że działom artystycznemu, technicznemu, administracyjnemu, kuratorskiemu i księgowemu trudno było się spotkać – bo pracowały w innym czasie – ten system obciążał dodatkowo tancerzy, który musieli ponownie rozgrzewać swoje ciało przed wieczornymi próbami. Musieliśmy też dzielić się dziedzińcem, który latem kusił do organizacji wydarzeń w plenerze, ale przez większość czasu był dla nas niedostępny, bo zajęty przez wydarzenia organizowane przez szkołę baletową.

Narodziny nowej nazwy

Do 29 stycznia 2018 roku Polski Teatr Tańca funkcjonował pod pierwotną, pochodzącą z 1973 roku nazwą „Polski Teatr Tańca – Balet Poznański”. Tego dnia, Sejmik Województwa Wielkopolskiego przyjął uchwałę o zmianie nazwy na „Polski Teatr Tańca”. Zmianę zaproponowała Iwona Pasińska – dyrektor Teatru od 1 września 2016 roku – argumentując, że nazwa ta odzwierciedla faktyczny profil artystyczny Teatru. Drugi człon nazwy Teatru „Balet Poznański” uzasadniały wcześniej dwa fakty: że Teatr utworzony został z inicjatywy władz miejskich Poznania oraz to, że pierwotnie zespół artystyczny instytucji stanowili tancerze baletu Opery Poznańskiej. Zmianę nazwy traktować można jako symboliczne podkreślenie ewolucji, którą przeszliśmy na przestrzeni kilku dekad. Ewolucja ta oznaczała wykroczenie poza formę teatru baletowego ku współczesnemu gatunkowi, jakim jest teatr tańca i wiązała się z poszukiwaniem nowych, nieograniczonych tradycją, środków wyrazu oraz odkrywaniem nowych przestrzeni gry.

Inną przyczyną, dla której słowo „balet” nie jest w Polskim Teatrze Tańca adekwatne, jest rezygnacja z charakterystycznej dla zespołów baletowych hierarchii w zespole – podziału na corps de ballet, koryfejki i koryfejów, solistki i solistów, pierwsze solistki i pierwszych solistów. Zespół tworzą po prostu artyści – tancerze Polskiego Teatru Tańca. „Tańczą i współkreują” – tak określamy ich twórczą rolę w przygotowaniu spektaklu, wskazując na oczekiwania w stosunku do nich, czyli gotowość do czerpania z własnych doświadczeń i zdolność do dopełniania koncepcji reżysera czy choreografa sobą. Charakterystyczni, wyróżniający się na scenie – każdy na swój sposób – odrębni, a jednocześnie zestrojeni, wrażliwi, responsywni, otwarci na poszukiwanie nowych środków w rożnych konwencjach teatralnych i tanecznych, od teatru dramatycznego i postdramatycznego po „nową choreografię” – tancerze Polskiego Teatru Tańca wykazują się totalną zdolnością do przeobrażenia się ze spektaklu na spektakl. „Artyści PTT fenomenalnie korzystają z posiadanych umiejętności” - pisał na łamach taniecpolska.pl Piotr Dobrowolski po premierze spektaklu „45”. Oznacza to zarówno niepowtarzalny wyraz ruchowy, jak i swobodę poruszania się między stylami tanecznymi i technikami, elastyczność odnajdywania się w autorskich wizjach scenicznych twórców oraz inne umiejętności – aktorskie, akrobatyczne, wokalne, a przede wszystkim zdolność do improwizacji.

Iwonę Pasińską jako twórcę – reżysera, choreografa, dramaturga ruchu – interesuje nie tylko taniec, także ciało jako żywe archiwum historii, charakteru, doświadczeń: „jeszcze nie uruchomione, a już można z niego wiele wyczytać”. Ze splotu zapisanych w ciele opowieści i znaków, reżyserii i choreografii, które za każdym razem są poszukiwaniem nowej drogi i „badaniem granic teatru tańca” rodzi się ekspresja, tu i teraz, pomiędzy ideą, treścią, środkami, medium i widzem.  Istotna jest także świadomość tancerzy, fizycznych i psychicznych procesów, które zachodzą w ruchu, spinając umysł i ciało, intensywność obecności scenicznej, relacji z publicznością, zarówno tej za „czwartą ścianą”, jak i w bezpośrednim kontakcie. Tancerze, zachowując swoją osobowość, potrafią na scenie działać razem, jakby stanowili jeden organizm, jedno ciało, jeden połączony system.

– Zespół artystyczny to ma być zespół, przede wszystkim zespół. Widz wyłuskuje indywidualności. Hierarchiczność sprawiała, że indywidualności stawały się widoczne, a reszta pozostawała tłem. Teraz praca zespołowa jest tym pierwszym planem. Najważniejsze jest rozumienie tego, że praca w kolektywie jest ogromną wartością, bo uwalnia kreatywność na innym poziomie – podkreśla Iwona Pasińska. – Teatr to zespół ludzi, a nie jednostek, swego rodzaju działanie wspólnotowe, dla innej wspólnoty, którą do nas zapraszamy. Umiejętność współpracy między wszystkimi zespołami - artystycznym, technicznym, administracyjnym, produkcyjnym – prowadzi nas do jednego celu: do zagrania spektaklu.

Narodziny w nowym miejscu

Poszukiwanie sposobu, aby zespół Polskiego Teatru Tańca mógł się zakorzenić i nareszcie zameldować pod własnym adresem, trwało wiele lat. – Siedziba dla Polskiego Teatru Tańca była tematem od zawsze, nikt jednak nie potrafił do tego podejść od strony realizacyjnej – tłumaczył podczas rozmównicy poświęconej siedzibie PTT dyrektor Mazurkiewicz. Swój udział w sukcesie miały sprzyjające okoliczności – w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego 2014+ znalazła się pula środków unijnych, którą można było spożytkować na projekt „Adaptacja budynków położonych w Poznaniu przy ul. Taczaka (w tym renowacja kamienicy) na cele kulturalne Polskiego Teatru Tańca wraz z wyposażeniem. Wniosek o unijne dofinansowanie, przygotowany przez dyrektor Polskiego Teatru Tańca Iwonę Pasińską i wicedyrektor Adrianę Mikołajczak, zgłoszony w konkursie przeprowadzonym przez Zarząd Województwa Wielkopolskiego, otrzymał najwyższą liczbę punktów. Umowę, która umożliwiła przeprowadzenie projektu, 18 września 2017 roku podpisali Marek Woźniak, Marszałek Województwa Wielkopolskiego i Iwona Pasińska, Dyrektor Polskiego Teatru Tańca.

Aby zmaterializowało się marzenie o siedzibie, teatr musiał przezwyciężyć wiele trudności. – W momencie kiedy rozpoczynaliśmy remont, stara część kamienicy przez wiele lat nie była już użytkowana, a w nowszych oficynach działała jeszcze stacja pogotowia i gabinety lekarskie. Faktycznie nie było to miejsce, które zapowiadałoby się na taki diament – wspomina Iwona Pasińska. Zabytkowa kamienica, choć stwarzała możliwość realizacji inwestycji, wymagała też ratowania secesyjnego dziedzictwa. W czasie realizacji inwestycji zmienił się też generalny wykonawca – po wypowiedzeniu umowy firmie GENESYS sp. z o.o z Wrocławia z powodu opóźnień w budowie, do szczęśliwego końca prace doprowadziło Przedsiębiorstwo Budowlano-Usługowe „Budopol” sp z o.o z siedzibą w Poznaniu.

Nie byłoby nowego centrum sztuki tańca – i nie tylko tańca – gdyby nie ludzie. Dyrektor Iwona Pasińska, która zawarła realizację siedziby w autorskim programie rozwoju teatru i mimo przeciwności ukończyła inwestycję. Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak, Departament Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego z Dyrektorem Włodzimierzem Mazurkiewiczem na czele – wspierający projekt zaufaniem i aprobatą. Ważna była pomoc czysto ludzka: fizyczna, psychiczna i dopingująca. Szczególną rolę odegrali Adriana Mikołajczak, zastępca dyrektora Polskiego Teatru Tańca, z którą Iwona Pasińska, jeszcze przed objęciem funkcji dyrektora, pracowała nad wyborem lokalizacji. Wreszcie Andrzej Grabowski, związany z Polskim Teatrem Tańca od wielu lat, a jednocześnie partner życiowy i artystyczny dyrektor Iwony Pasińskiej, który jest autorem wielu rozwiązań w nowej siedzibie – designerskich, kolorystycznych, materiałowych. Powstała koncepcja architektoniczna, łącząca szacunek dla przeszłości miejsca i pomysł, jak je rozwinąć, by pełniło funkcję teatru. W ścisłej współpracy z Iwoną Pasińską – by miejsce współgrało z wizją artystyczną i odpowiadało na specyficzne potrzeby teatru tańca – projekt architektoniczny przygotował Jerzy Gurawski, wybitny scenograf i architekt teatralnych przestrzeni, współpracownik Jerzego Grotowskiego w słynnym teatrze awangardowym Laboratorium, prowadzący Architektoniczną Pracownię Autorską ARPA w Poznaniu. Przedsiębiorstwo Budowlano-Usługowe „Budopol” okazało się zdolne przeprowadzić prace budowlane tak, aby chronić elementy historyczne, a jednocześnie zmienić funkcję obiektu i dobudować całkiem nową część wraz ze sceną, czyli Dużym Studio. Osobne słowa podziękowania należą się dwóm głównym księgowym Polskiego Teatru Tańca, Weronice Grabowieckiej i Joannie Hoepfner, inżynierowi kontraktu Wojciechowi Gaczkowi oraz kierownikowi budowy Pawłowi Włodarczykowi.

Inwestycja pochłonęła 21 mln zł, z czego ok. 8 mln zł to wsparcie unijne. Pozostałe środki wyasygnował Samorząd Województwa Wielkopolskiego oraz sam teatr. Do nowego miejsca przeprowadziliśmy się w grudniu 2020 roku. W przeprowadzkę zaangażowali się wszyscy pracownicy – nosiliśmy kartony, remontowaliśmy meble, jednocześnie pisząc wnioski o dofinansowanie kolejnych projektów. Oficjalna inauguracja własnej siedziby Polskiego Teatru Tańca przy ul. Stanisława Taczaka 8 w Poznaniu, ze względu na obostrzenia sanitarne wynikające z pandemii koronawirusa, odbyła się online. W wydarzeniu „na żywo” uczestniczyli tylko oficjalni goście, którzy tego dnia pozostawali w obowiązkach służbowych: Marek Woźniak, Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Jacek Jaśkowiak, Prezydent Miasta Poznania, Włodzimierz Mazurkiewicz, Dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego, parlamentarzyści i radni wojewódzcy reprezentujący Komisję Kultury, przedstawiciele Departamentu Kultury UMWW oraz poznańskich instytucji kultury. Nieprzypadkowo inauguracja miała miejsce 29 kwietnia 2021 roku w Międzynarodowym Dniu Tańca. W symbolicznym sensie data wydaje się naprawdę wymarzona na „drugie narodziny” teatru, w którym dominuje ekspresja – cielesna, instynktowna, niewerbalna. Z tego multimedialnego wieczoru, który przyciągnął kilkuset widzów online, pozostały niemal kanoniczne wspomnienia czasu pandemii: półtorametrowy dystans, wszechobecne maski, wirtualny spacer po siedzibie – zamiast realnego zwiedzania – rejestracja poloneza w wykonaniu uczniów poznańskiej szkoły baletowej jako substytut ulicznej akcji Narodowe Tańczenie, tort w opcji „na wynos” i odizolowani w mieszkaniach z powodu przymusowej kwarantanny tancerze, z ekranu pozdrawiający obecnych na żywo, nielicznych gości. I choć inaczej wyobrażaliśmy sobie ten dzień, z pewnością towarzyszyło mu uczucie ulgi, spełnienia i – co tu ukrywać – dumy, że udało się nareszcie przesunąć granice naszych możliwości. I to nie tylko w samym Polskim Teatrze Tańca – nieczęsto buduje się przecież teatr w Polsce, a teatrów tańca czy centrów choreografii nie buduje się wcale. Kolejnym pięknym wrażeniem, które zapamiętałam z tego dnia, był mapping – przygotowany przez kolektyw .Wju, zarejestrowany na fasadzie kamienicy na Taczaka. Kłącza roślin i połyskujące liście, wijące się pomiędzy polimorficznymi pozami unoszących się w powietrzu tancerzy, zapowiadały niezwykły charakter miejsca, łączącego w organicznej symbiozie naturę, sztukę i architekturę. Bezdomny Teatr narodził się na nowo – w nowym własnym domu; co ciekawe w domu prawdziwym – XIX-wiecznej kamienicy, w której przez wiele lat mieściły się najbardziej luksusowe w Poznaniu mieszkania. Dobudowanie sceny Polskiego Teatru Tańca zmieniło przeznaczenie budynku na zawsze, ale atmosfera domowego ogniska – przy którym jest ciepło, serdeczność, bezpieczeństwo i piękno – trwa.

Zmiana ta otworzyła nowe perspektywy rozwoju. Polski Teatr Tańca tworzy interdyscyplinarne sytuacje, w których fizyczna komunikacja jest w centrum uwagi. Nareszcie posiada infrastrukturę, może układać program tak, by zaskakiwać widza – działalność merytoryczna nie ogranicza się do produkcji spektakli, obejmuje wystawy, działania multimedialne, projekcje filmowe, spotkania, performensy, koncerty, akcje na pograniczu sztuk. Różnorodność wydarzeń, które wchłania budynek Teatru, potwierdza jego wszechstronne możliwości. To nie tylko piękny dom, do którego z radością powraca się z tournée, ale też otwarta na różne formy twórczości przestrzeń, kipiąca sztuką i życiem, pobudzająca wyobraźnię. Teatr, który prezentuje swoje spektakle i choreograficzne projekty filmowe na pięciu kontynentach, może nareszcie zapraszać do siebie gości. Dla odwiedzających nas twórców, tancerzy, aktorów, menadżerów i kuratorów mamy na poddaszu przestronne, słoneczne pokoje gościnne, przytulną kuchnię i mały taras na dachu, usytuowany obok świetlika nad Dużym Studiem. Cały teatr mieści się w jednym miejscu – dwa studia, administracja, technika i zaplecze magazynowe w piwnicach, do których wystarczy zbiec po kilku schodach lub zjechać windą. Mamy tam nawet własną pralnię, co stanowi niebywałe ułatwienie dla specjalisty ds. kostiumów i rekwizytów. Zestaw przenośnych drążków i podłóg baletowych, które można wystawiać i zmieniać w zależności od potrzeby chwili. Stos walizek z logotypem teatru w jaskrawo żółtym kolorze, które nie zaginą na żadnym lotnisku. W piwnicach znalazło się też miejsce na teatralne archiwum, w którym można znaleźć dokumentację teatralną od dnia założenia teatru, w tym na przykład plakat pierwszej premiery Teatru –  „Wieczór baletów Béli Bartóka” w dniu 12 września 1973 roku –  czy rysunki i szkice Conrada Drzewieckiego, który był nie tylko wybitnym tancerzem i choreografem, ale  sam projektował również scenografie i kostiumy do swoich spektakli. Na poziomie –1 jest również siłownia i gabinet rehabilitacji, w którym pracuje certyfikowany fizjoterapeuta – elementy konieczne, aby tancerz mógł na scenie w pełni korzystać z możliwości swojego ciała.

Co naprawdę unikalne, przestrzeń Teatru pomyślana została jako scenografia. Znakiem rozpoznawczym nowego miejsca dla kultury stały się tańczący w powietrzu szyld-logotyp oraz widoczna z daleka, zrewitalizowana, drewniana zielona brama; barwa nieprzypadkowa w miejscu przyjaznym naturze. Przekraczając próg Teatru wchodzimy w gęstwinę mikrohistorii i wysmakowaną przestrzeń, w której czuje się magnetyzm teatru, genius loci, niezwykłość, przyciąganie. Foyer jest jak wehikuł z „codzienności” do „niecodzienności”. W każdym zakamarku tkwi jakiś znaczący obiekt, który zastanawia, przykuwa wzrok, domaga się, by przeniknąć jego tajemnicę. 

Nic tu nie jest incydentalne. „Budynek teatru jako droga” – tak w obrazowym skrócie można streścić ten koncept. Droga od dawnego ku nowemu, od zabytkowej architektury ku industrialnej bryle – i z powrotem: od nowego ku dawnemu, ku wyjściu na ulicę Taczaka, którą wytyczono w czasach zaborów w 1873 roku.

W przestronnym holu natykamy się na ślady po polichromii – element bogatego wystroju dawnej kamienicy – choć dzisiaj to tylko niewyraźny zarys wielobarwnej ozdoby. Jej dziedzictwo przejęła jednak zjawiskowa konstrukcja, która oddziela foyer teatru od Małego Studio. To „Biotekton – Kinetyczna Struktura Światła”. Albo inaczej – kinetyczny witraż, ściana mobilna, kurtyna światła, scenografia czy dekoracja.  W Polskim Teatrze Tańca szukamy kinetycznych „odruchów” wokół siebie – w sztuce, w przyrodzie, w naturalnych rytmach ciała, zmienności pór dnia i roku, w zachowaniach i stanach roślin i zwierząt. W tym przypadku poszukiwania były wspólne z prof. Tomaszem Matusewiczem – jego realizacja czy interwencja spaja strukturę architektoniczną z jej użytkownikami. Po raz pierwszy kinetyczną instalację wprawili w ruch tancerze podczas inauguracji-performansu „AtoMY”. Od 19 grudnia 2021 roku –  przed każdym spektaklem – otwieramy go dla widzów. „Biotekton” pozwala odczuć, czym jest Małe Studio – że to nie tylko miejsce performensów i warsztatów, ale również przestrzeń wystawiennicza, otwarta dla sztuk wizualnych, obiektów i instalacji, w których pojawia się ruch, rozumiany dosłownie i domyślnie. Można je dowolnie przeobrażać, dostosowywać do różnych działań społecznych i artystycznych, zmieniać układ i wystrój, prezentować rożne gatunki sztuki, ale też nawiązywać kontakty, spotykać się, rozmawiać. To przestrzeń, w której miło się przebywa, w której wszystko, co dobre i twórcze, może i powinno się zdarzać.

Może zwykle tego nie zauważamy, ale ruch – główne tworzywo w teatrze tańca – jest zjawiskiem wszechobecnym, dostrzegalnym nawet w przerzucaniu, jedna po drugiej, kartek książki. Na wieloraki sposób, ruch przenika zatem do publikacji Polskiego Teatru Tańca. Można go dostrzec w monochromatycznym albumie „Toporzeł”, składającym się z kadrów z filmu o tym samym tytule, który – szybko kartkowany – pokazuje tancerza w kolejnych fazach ruchu.  Widać go w jubileuszowej monografii „1973-2018 PTT”, przygotowanej na 45-lecie teatru, zawierającej złożone fotografie, zapraszające do interakcji. W innym sensie widać to na zdjęciach zamrażających ruch, a jednocześnie pokazujących  – na twarzach i w ciałach tancerzy – emocje, jakie wywołuje jego dynamika i głębokie odczucie.

W witrynie na zabytkowej klatce schodowej leżą książki, których jesteśmy wydawcą.  Oprócz wymienionych, są to również nawiązujące do repertuaru notatniki artystyczne, które zawierają też puste strony wywołujące ruch w wyobraźni i kreatywną reakcję w postaci rysunku czy zapisu. Uwagę przykuwają tu jednak przede wszystkim opasłe „Historie naturalne” –  fotograficzno-eseistyczny patchwork – które zdobyły Złoty Medal w European Design Awards (2021) oraz Brązowy Medal przyznany przez Buchkunst Stiftung w konkursie „Best Book Design from all over the World”(2022). Nasze „tańczące książki”, książki-artefakty są odmiennym rodzajem ruchowego  komunikatu,  wydobywającym inne tony z ekspresji tancerzy i choreograficznych tematów aniżeli spektakle.

We foyer znalazła swoje miejsce reprodukcja obrazu „księżniczki sztuki polskiej” Zofii Stryjeńskiej „Pory roku. Listopad-grudzień (Korowód I – z jeleniem)” – nawiązanie do choreograficznego projektu filmowego pt. „Brzemię” w reżyserii Iwony Pasińskiej, którego premiera zwieńczyła Rok Bogów w Polskim Teatrze Tańca. Projekt ten dotarł do najdalszych zakątków świata – od Los Angeles po Nepal – gromadząc na swym koncie masę spektakularnych wyróżnień, by wymienić tu tylko choćby nagrodę „dla najlepszego filmu muzyczno-performatywnego” na Fine Arts Film Festival 2020 w Venice (USA), I nagrodę w kategorii „short professional” na Festiwalu Sztuki i Filmu On Art 2020 (Polska), nagrodę dla „najlepszego filmu” w konkursie międzynarodowym na Imajitari – International Dance Film Festival 2021 w Dżakarcie (Indonezja) i wyróżnienie na ViDEOSKIN II w Pokharze (Nepal). Była jeszcze nagroda StandardVision podczas Los Angeles Dance Film Festival (2020), którą była trzymiesięcznej ekspozycja fragmentu filmu na wielkoformatowym ekranie –  w centrum Los Angeles – na ścianie jednego z kalifornijskich drapaczy chmur; według szacunków oglądało go dziennie nawet 20 tysięcy widzów. Teraz obraz, który wypełnia pierwszy i ostatni kadr filmu, wyeksponowany jest na jednej ze ścian teatru we foyer. Wtajemniczonym przypomina o tamtej projekcji w Los Angeles.

Aura zabytkowej kamienicy i pozostałe z przeszłości detale architektoniczne, zwane „świadkami historii” mieszają się z historią Polskiego Teatru Tańca, subtelnie zaznaczoną, lecz mocno obecną. Wdrapując się po schodach mijamy na półpiętrach gabloty zawierające kostiumy z archiwalnych spektakli. Odbywamy przy okazji wizualną podróż w czasie, podróż przez różne estetyki, konwencje i style, jakie pojawiały się w naszych spektaklach od 1973 roku. To podróż, która wskazuje dziś – podobnie jak niniejsze wydawnictwo – na jak wiele sposobów można współistnieć z tym, co minęło.

Każdy z kostiumów opowiada swoją historię. Na najwyższym piętrze możemy spotkać kostium Vittorii de Colonna do spektaklu „Michał Anioł” w choreografii Ivana Bataille’a, które autorem jest Ryszard Kaja, jeden z najbardziej znanych współczesnych plakacistów. Mamy też tu kostium Izoldy ze spektaklu „Śmierć Izoldy”, zaprojektowany przez założyciela Polskiego Teatru Tańca Conrada Drzewieckiego do jego choreografii, przygotowanej na 25-lecie PTT; rolę tę tańczyła Adriana Cygankiewicz, do dziś związana z Polskim Teatrem Tańca. Kolejny kostium – Joli Załeckiej, twórczyni Teatru Mody – do spektaklu „Album z tego świata” w choreografii Ewy Wycichowskiej, dyrektor Polskiego Teatru Tańca w latach 1988-2016. Dalej projekty Zofii de Ines, mistrzyni kostiumu kobiecego, eksponującego ciało w ruchu, a jednocześnie osobowość postaci. De Ines projektowała kostiumy do „Niebezpiecznych związków” (pamiętną rolę markizy de Metreuil tańczyła Iwona Pasińska, wówczas I solistka PTT, a obecnie dyrektor) czy „Symfonii koncertującej Es-dur na skrzypce i altówkę” – oba spektakle w choreografii Ewy Wycichowskiej. Jest też gablota prezentująca kolaż dwóch kostiumów – Tybalda i błazna –  ze spektaklu “Romeo i Julia” w choreografii Birgit Cullberg, “wielkiej matki baletu szwedzkiego”, jednej z najważniejszych postaci tańca XX wieku, pierwszej w historii szwedzkiej artystki, dla której w uznaniu zasług stworzono instytucję noszącą jej imię  Cullberg Ballet – Riksteatern (1967). 

Podążając tropem architektury w głąb teatru widzimy rozwinięcie tej koncepcji i dostrzegamy nie tylko budowanie relacji między starą a nową częścią, ale też między teatrem a otoczeniem. Szklana elewacja, zamykająca dobudowaną część teatralną od strony dziedzińca, nachylając się pod kątem do podłoża, odbija okalający teatr miejski krajobraz i czekających na spektakl widzów.  Dziedziniec – nazywamy go „zielonym”, bo inkrustowany jest roślinnością, która w przyszłości wypełni też dach i spływać będzie ze ścian budynku – zachęca do pogawędek i spotkań towarzyskich, nieformalnego i spontanicznego wymieniania się oczekiwaniami i wrażeniami przed i po spektaklach, prowokuje do organizacji koncertów i działań performatywnych na świeżym powietrzu. Pierwszym wydarzeniem – w lecie 2021 roku – była rozmównica z udziałem reżyserki Alicji Morawskiej-Rubczak, która półtora roku później zrealizowała w Polskim Teatrze Tańca eksperymentalną premierę z nurtu nowej choreografii, której odbiorcą są dzieci do lat 3. Miejsce rozmowy nie było przypadkowe – kiedyś był tu ogród graniczący z podwórkiem, w którym z pewnością bawiły się maluchy. 

Minimalistyczne, industrialne Duże Studio – zbudowane z betonu i szkła – to sala studyjna o powierzchni 365 m2, która mieści ok. 130 widzów w układzie amfiteatralnym i 180 w układzie horyzontalnym. Scena ma charakter mobilny: układ widowni, odpowiadając na potrzeby teatru XXI wieku, można dowolnie kształtować, budując różne relacje i interakcje pomiędzy spektaklem a publicznością. Można grać w poprzek, wzdłuż, dookolnie. Choreografowie nie są ograniczeni ramą scena – widownia, ani skazani na tylko jeden możliwy przestrzenny układ. Udogodnieniem dla tancerzy jest sprężynująca podłoga, która amortyzuje każdy skok i pomaga przeciwdziałać kontuzjom, chronić umysł i ciało przed destrukcyjnymi skutkami gwałtownych uderzeń o podłoże. Podłoga jest również podgrzewana, co zwiększa komfort podczas tańca boso. Przestrzeń Dużego Studia może też ulegać różnym metamorfozom gatunkowym: pełnić funkcję sceny dla teatru dramatycznego, sali koncertowej, kinowej i konferencyjnej. Wreszcie jest tu unikalny system nagłośnienia KV2 Audio – jak w najbardziej prestiżowych instytucjach w Europie, w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie czy w Operze Wiedeńskiej – który sprawia, że niezależnie od umiejscowienia przestrzeni gry akustyka jest idealna.

Powtórne narodziny nowej wizji

Od momentu przeprowadzki w nowe miejsce, zapowiedziana przez dyrektor Iwonę Pasińską w autorskiej koncepcji programu działania na lata 2021-2025 koncepcja „teatru organicznego” nabrała realnego kształtu. Pasińska realizuje wizję teatru tańca, który unika hermetycznego zamknięcia, jest otwarty dla różnych form ekspresji oraz dla różnych grup widowni, do których docieramy różnymi drogami. „Chodzi o to, żeby nie zajmować się tylko tańcem, ale także [...] uczynić sztukę tańca przyjazną dla nieoswojonego z teorią i praktyką tańca widza", mówiła w rozmowie z Barbarą Kowalewską.

– Jesteśmy Polskim Teatrem Tańca. Chcemy czerpać z polskiej tradycji i historii, czynić z tego dla świata indywidualną cechę, chcemy się tym dzielić. Nasza atrakcyjność polega na używaniu uniwersalnego języka tańca, który jest zrozumiały wszędzie na świecie. Mamy ogromny szacunek dla widza i dziękujemy mu za to, że zechciał nam poświęcić swój czas. Dbamy o formę przekazu, budujemy go z pietyzmem, pieczołowitością, dbałością o każdy detal. Oferta artystyczna, którą posiadamy, wpłynęła na kształtowanie nas samych jako zespołu, mogła się urodzić tylko u nas. To nie są klisze. Naszego repertuaru nie da się przełożyć na inny zespół, bo to jest coś więcej niż tylko ułożenie pas – opowiada Iwona Pasińska.

Ewenementem na skalę światową jest sposób funkcjonowania zespołu artystycznego w Polskim Teatrze Tańca. – Tancerze prowadzą u nas lekcje. Tego nie ma nigdzie na świecie, każdy zespół ma zwykle oddzielnego pedagoga i asystenta do prowadzenia prób. To jest marnotrawienie sił i potencjału ludzkiego, bo najlepszym asystentem jest ktoś, kto jest ze środka spektaklu. Warto dodać, że w ten sposób tancerze przygotowują się do drugiego zawodu, bo mogą być w innych teatrach asystentami– tłumaczy Pasińska.

Co również niepowtarzalne, Teatr jest miejscem interdyscyplinarnego zainteresowania zjawiskiem tańca. Przygotowując wydawnictwa, etiudy filmowe, akcje performatywne, rozmównice, laboratoria twórcze, konkursy i festiwale, pytamy nie tylko o teatralność tańca – pytamy również, jak uchwycić taniec poprzez medium innych sztuk? Jak spojrzeć na ruch przez pryzmat słowa, zatrzymać w fotografii, zarejestrować w filmowym kadrze? Jak sprawić, by „sztuki napędzały się nawzajem, aby wszyscy, którzy do nas przyjdą, poszerzali swoje możliwości rozumienia zjawiska tańca i ruchu, zwielokrotniali możliwości jego odbioru”? Przygotowując akcje społeczne – jak choćby Narodowe Tańczenie – pytamy o integracyjną moc tańca i jego potencjał zacieśniania więzów, tworzenia wspólnoty. Każdy rok podporządkowany jest innemu idiomowi - roczne idiomy porządkują repertuar i dają niezwykły impuls artystyczny, możliwości przebadania relacji zawartej w idiomie na różne sposoby, poprzez język teatru, performensu, filmu, słownego wyrazu.  I tak –  od 2017 roku – każdy kolejny rok ma swoją nazwę: Rok Guślarzy, Rok Bogów, Rok Wyklętych czy Rok Szyderców. W roku 2021 mieliśmy idiom „Człowiek – Roślina”, a rok 2022 upłynął pod hasłem „Człowiek – zwierzę”. W roku 2023 realizujemy idiom „Człowiek – żywa historia”.


– Te relacje przenikają nasz rozwój – mówi Iwona Pasińska. „Organiczność” teatru, w jej rozumieniu, istnieje na bardzo wielu poziomach. Teatr organiczny oznacza harmonię wewnętrzną i zewnętrzną, własną i z otaczającym go światem, tego co jest odwieczną naturą oraz stworzoną przez człowieka kulturą. Ma też związek z ideą „pracy organicznej” – od pracy nad najmniejszą komórką organizmu po organizm teatralny i społeczny, wspólnotę, która nikogo nie wyklucza ze względu na przynależność do grupy społecznej czy wiek. Myślenie to znajduje swoje odbicie w organizacji przestrzeni Teatru: budynek zapewnia dostępność osobom ze szczególnymi potrzebami, zostały zainstalowane podjazdy i windy dla osób z niepełnosprawnością ruchową; w roku 2022 budynek został wyposażony w pętlę indukcyjną.

Polski Teatr Tańca – jako „teatr organiczny” – to miejsce łączące ekologię i technologię. Dbałość o ekologię podkreśla wszechobecna zieleń i niezwykle ciepłe nastawienie do zwierząt. Tkanką łączącą organizm w całość jest oczywiście sztuka: spektakle w organiczny sposób wyrastające z różnorodnego spektrum środków – pracy reżysera, choreografa, kompozytora, scenografa, kostiumografa oraz artystów-tancerzy – a także inne działania w przestrzeni teatru, składające się na syntezę intencji, myśli i adekwatnej formy wyrazu. Poszukiwania w obszarze sztuki są praktycznie nieograniczone. Misją Polskiego Teatru Tańca jest gloryfikacja tańca, sztuki pierwotnej, wcześniejszej niż muzyka i słowo, używającej najbardziej prymarnego instrumentu, jakim jest ludzkie ciało; sztuki istniejącej ponad granicami języków, kompleksowej, bo zdolnej jednocześnie przekazywać fizyczny wyraz, treści emocjonalne i duchowe.

W Teatrze dążymy do udowodnienia, że taniec może „być narzędziem w sprawie, a nie punktem dojścia”. W każdym naszym spektaklu sprawa jest inna. „Czterdzieści” (reż. Jo Stromgren) to egzystencjalna wędrówka współczesnego everymana od momentu narodzin do dojrzałości, a także, niepozbawione subtelnej ironii i humoru, spojrzenie obcokrajowca – jednego z najbardziej rozchwytywanych na świecie skandynawskich choreografów – na polskie przywary i romantyzm. „Żniwa” (reż. Igor Gorzkowski, chor. Iwona Pasińska), w oparciu o „Powrót Odysa” Stanisława Wyspiańskiego, prace Oskara Kolberga, „Rok Polski” Zofii Kossak-Szczuckiej i polską obrzędowość towarzyszącą pracom rolnym, rozwijają opowieść o wspólnocie, która żyje i umiera w rytmie natury, siejąc i zbierając żniwo nienawiści, w mitycznym cyklu wiecznego powrotu. To spektakl, który odbył najdłuższe w historii Polskiego Teatru Tańca tournée w Chinach: prezentowany był w Harbin Opera House, Tianjin Opera House i Poly Theatre w Shenzen (2017 r.). „Niech żywi grzebią umarłych” w reżyserii Aleksandry Dziurosz i Tomasza Szczepanka, laureat Nagrody Reporterów podczas XXV Jubileuszowego Festiwalu „Zderzenie teatrów” w Kłodzku (2018) kreuje nowy rytuał pożegnania ze zmarłymi, będąc próbą oswojenia procesu umierania. „Wesele. Poprawiny” (reż. Marcin Liber, chor. Iwona Pasińska) projektuje „seans pamięci zbiorowej”, zadając pytanie o polskie wspólnotowe „tu i teraz”. To przy okazji ważny przykład teatru społecznego, międzypokoleniowego, ale też krytycznego, rozrachunkowego, pytającego, co od czasów premiery „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego zmieniło się w polskiej obyczajowości i w nas samych – Polakach.  „Polka” (reż. Igor Gorzkowski, chor. Iwona Pasińska) –  grająca wieloznacznością słowa „Polka” – nazwana „jedną z najciekawszych propozycji naszej sceny tańca współczesnego ostatnich lat” na łamach „Polityki”, prezentowana podczas X Dni Sztuki Tańca w Teatrze Wielkim w Warszawie jako jeden z najciekawszych spektakli polskiej sceny tańca, przygląda się różnym odcieniom kobiecości i doświadczeniom życiowym kobiet, od narodzin do śmierci, dezawuując banalność życiowych wyborów i krępujące stereotypy. „No more tears” (reż I. Vedral, chor. Krystyna Szydłowska), spektakl osadzony w polskich realiach okresu transformacji, wydarzenie VII Festiwalu Teatru Dokumentalnego „Sopot Non Fiction” stawia pytania o to, co stało się ze śnionym w latach 90-tych polskim snem o szczęściu i dobrobycie. „Obiecana Ziemia Obiecana” (reż. Katarzyna Raduszyńska, chor. Artur  Bieńkowski) – obecnie najbardziej epicki, rozbudowany incenizacyjnie spektakl Polskiego Teatru Tańca – splata w jedną dwie opowieści: wspomnienia Ziemi, będącej ofiarą gatunku Homo Sapiens oraz historię ludzkości, torującej sobie drogę do dominacji przez wykluczanie. Przygotowany na jubileusz 45-lecia teatru, 45-minutowy spektakl „45” (chor. Jacek Przybyłowicz) maluje zbiorowy portret młodych artystów Polskiego Teatru Tańca, scalonych pracą zespołową i wyborem sztuki jako sposobu na życie. Spektakl pokonał już trasę – przy wsparciu Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca – od kameralnych scen na południowo-wschodnich kresach Polski w ramach programu „Pogranicze tańca” i 24. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie, przez Cēsis Concert Hall (Łotwa, 2019), The State Philharmonics Sibiu (Rumunia, 2019), 23. Cypryjski Festiwal Tańca Współczesnego w Limassol (Cypr) oraz Festiwal umPolen w Münster (Niemcy, 2022). „Fabula Rasa” (koncepcja i choreografia Maciej Kuźmiński) – o niezwykle czystym, precyzyjnie skonstruowanym, spójnym i formalnie doskonałym rysunku choreograficznym – portretuje kondycję jednostki i współczesnego społeczeństwa poprzez dramatyczne obrazy rozpadającego  się „ja” i rytmizację ruchowych nawyków. Odwołując się do trudnego do gatunkowej klasyfikacji szkicu legendarnego „poety przeklętego” Edwarda Stachury i emblematycznej dla polskiej muzyki narodowej twórczości Stanisława Moniuszki, wciąga w hipnotyczną podroż w głąb osobowości człowieka, która ulega zagładzie, by odrodzić się w perspektywie metafizycznej. „Trucizna” (reż. i chor. Marta Ziółek) – choreografia konceptualna zbudowana na autorefleksji o tańcu jako sztuce, kolaż różnych odmian choreomanii od średniowiecznych tańców zbiorowych, które uznawane były za stany chorobowe, po współczesne formy zatracenia w ruchu – ukazuje taniec jako „piękne uzależnienie”. „Walka o ogień i wzrost gospodarczy” (reż. Szymon Kaczmarek, chor. Mikołaj Karczewski) jest choreograficzną fantazją na temat procesu ewolucji i międzygatunkowej walki o przetrwanie, postęp i lepsze życie, próbą wejścia w świadomość, wrażliwość i motorykę innych gatunków; jest to przy okazji uwalniająca z pułapki antropocentryzmu podróż, która pozwala docenić różnorodne piękno „nieludzkich” form życia. „KoczkodanSE” (reż. i chor. Iwona Pasińska) – spektakl dla młodej widowni, która spontanicznie reaguje podczas spektaklu stając po stronie swoich ulubieńców, z tancerzami kreującymi role zwierząt, przeobrażającymi się w nie, bez prostej imitacji – zaraża empatią dla najbliższych człowiekowi żywych istot i ciekawością tańca, przynosząc młodym widzom, ale także tym całkiem dorosłym, moc wiedzy, zabawy i wzruszeń. „InstynkTY” (reż Alicja Morawska-Rubczak, chor. Monika Kiwak) – eksperymentalny spektakl dla dzieci do lat 3 – jest ruchową odpowiedzą na to, co łączy ludzi i zwierzęta, jak budujemy bliskość.


– Mamy spektakle dla każdej grupy wiekowej i dla każdego rodzaju widza, bardziej, mniej wtajemniczonego, kochającego więcej tańca, kochającego więcej teatru, narracji, sztuczek. Różnorodne propozycje dla różnorodnych widzów i różnorodnych miejsc – podkreśla Iwona Pasińska.

Polski Teatr Tańca ma wreszcie nie tylko dokąd zapraszać i gdzie prezentować ten repertuar,  ale też skąd wyruszać w świat i powracać z dalekich wojaży. Zakorzenienie stymuluje ciekawość, podwaja energię do podróży w nieznane, w sensie artystycznych poszukiwań, ale też spotkań z widzami na całym świecie. Każda podroż teatru to niezwykłość i zbieranie doświadczeń – spotkanie z inną publicznością, które zmienia nasze spojrzenie na spektakl, a jednocześnie sprawia, że rozumiemy, iż odbiór jest uwarunkowany kulturowo.

– Drugie narodziny, fakt że mamy siedzibę, spowodowały, że funkcjonujemy na granicy teatru repertuarowego i objazdowego, non stop gramy w siedzibie i oprócz tego jeździmy. Zmieniają się proporcje, ale wciąż jesteśmy mobilni. Potrafimy tak zaprojektować każdą z naszym propozycji, żeby można ją było spakować w samolot  i zabrać w każdy zakątek świata. W trosce o dobro spektaklu, każdy z realizatorów jest tego świadom - zaznacza Iwona Pasińska.

Ale podróżowanie Polskiego Teatru Tańca ma obecnie nie tylko wymiar fizycznej obecności. Dzięki naszym produkcjom filmowym mamy wrażenie, że wciąż jesteśmy w drodze. Od momentu pierwszej premiery, choreograficznego projektu filmowego „Inicjacja” (premiera 2017) właściwie nie ma dnia, żeby gdzieś na świecie nie odbywała się projekcja filmu Polskiego Teatru Tańca, zwłaszcza że jest ich już 6 i wszystkie krążą w festiwalowym obiegu na obu półkulach.

Filmy są też bezpłatnie dostępne na kanale VIMEO Polskiego Teatru Tańca i każdy może je obejrzeć, niezależnie od tego, gdzie jest – wystarczy łącze internetowe. „Inicjacja” w reżyserii Iwony Pasińskiej – oniryczny, krótkometrażowy eksperyment filmowy z muzyką Jacka Sienkiewicza i ascetyczną scenografią Andrzeja Grabowskiego, w której znaczący jest każdy z rekwizytów, w którym „zaglądamy w głąb ludzkich siedlisk” (premiera: 8 grudnia 2018) –  otrzymała nagrody na całym świecie, w Meksyku, Kanadzie, Chinach i USA. Pamiętam taki dzień – to było dokładnie 24 września 2018 roku – kiedy otrzymaliśmy wiadomość o dwóch nagrodach na raz. „Inicjacja” została podwójnym zwycięzcą – otrzymała Nagrodę Best of Fest na Arts Triangle Dance Film Festival w Dallas (USA) oraz nagrodę główną w kategorii „Najlepszy film międzynarodowy” w 3. edycji Mexico City Videodance Festival (Meksyk). Pamiętam, jaka była wtedy radość. 13 grudnia 2020 roku, kiedy przeprowadziliśmy się już do nowej siedziby, odbyła się premiera online produkcji „Ta Mara” (reż. Iwona Pasińska), inspirowanej pełnymi napięcia i ognia kobiecymi portretami i biografią Tamary Łempickiej, która twierdziła, że „spróbowała wszystkiego”, a także malarskim krajobrazem Parku Mużakowskiego. Spektakularnym i światowym osiągnięciem tego projektu była projekcja w Pawilonie Polskim podczas Światowej Wystawy EXPO 2020 w Dubaju. Wkomponowana do ekspozycji pod hasłem „Polska. Kreatywność inspirowana przez naturę”, „Ta Mara” dzieliła przestrzeń z innymi polskimi instytucjami (Nowy Teatr z Warszawy, Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Krakowa czy Teatr Wielki Opera Narodowa z Warszawy). Rok 2021, pierwszy w pełni związany z nowym miejscem przy ul. Taczaka 8, był za to czasem wielu sukcesów choreograficznego projektu filmowego Polskiego Teatru Tańca w reżyserii Iwony Pasińskiej „Toporzeł” (premiera odbyła się 14 grudnia 2019 roku), sięgającego po inspirację dynamiką ludzkiego ciała zaklętą w rzeźbach Stanisława Szukalskiego, surowym górskim krajobrazem, a zarazem kontrastującego bezmiar i potęgę przyrody z kruchością ludzkich wysiłków. Spośród licznych trofeów „Toporła” z tego czasu warto przypomnieć nagrodę dla „najlepszego filmu krótkometrażowego” na Utah Dance Film Festiwal (Orem, USA), I nagrodę w kategorii „najlepszy zagraniczny film tańca” na FASS Forward Festival 2021 (Quebec, Kanada) oraz nagrodę za najlepszą choreografię przyznaną przez jury 3. edycji ZED Festival Internationale Videodanza (Bolonia, Włochy).

A jaka jest historia prezentacji spektakli w nowej siedzibie Teatru? Pierwszy performans na Taczaka 8 odbył się w dniu wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę siedziby Polskiego Teatru Tańca, 4 marca 2020 roku. Swoją stylistyką nawiązywał do działań na placu budowy i samego aktu wznoszenia budynku. Akt erekcyjny  spoczął w kapsule czasu, którą pokryła gruba warstwa betonu. Na kolejne wydarzenie z pełnym udziałem widzów przyszło czekać do 29 maja 2021 roku. Był to dzień premiery „na żywo” spektaklu „Kurka Wodna albo urojenie” w reżyserii Igora Gorzkowskiego i choreografii Iwony Pasińskiej, z muzyką Zbigniewa Kozuba i Georga Friedriecha Haendla, w scenografii Andrzeja Grabowskiego, który zaprojektował też kostiumy. To przedstawienie niezwykle z kilku powodów. Z powodu obostrzeń pandemicznych, z początku prezentowane było online – internetowa premiera spektaklu odbyła się 28 grudnia 2020 roku na kanale VIMEO. Próby odbywały się już w nowej siedzibie, jeszcze zamkniętej dla publiczności, ale gotowej już jako miejsce pracy dla zespołu. Miało to wyjątkowe znaczenie w przypadku tej premiery, naturalną scenografią jest bowiem przestrzeń siedziby Teatru, a dokładniej ściany okalające scenę Dużego Studio, z których jedna szczególnie się wyróżnia. Zachowany dawny układ otworów okiennych – kiedyś tylna ściana kamienicy, wychodząca na podwórko i dalej na ogród, obecnie wbudowana w scenę – pozwolił przenieść część akcji do wnętrza, na klatkę schodową, do pokolorowanych światłem okien. Ciekawa jest relacja między tancerzami a publicznością, która siedząc na widowni, zagląda do środka budynku naprzeciwko. Tancerze z kolei wyglądają przez okna do widzów, jak kiedyś z pewnością mieszkańcy kamienicy, szukając oddechu, patrzyli na zielony krajobraz odmienny niż centrum miasta. Tadeusz Kornaś: Jakby spektakl odnosił Witkacowską „dziwność istnienia” nie tylko do samej sceny, do tego konkretnego przedstawienia, ale do całego budynku... Jakby tancerze autotematycznie opowiadali o swoim miejscu pracy przepojonym teraz w każdym zakątku tańcem.

Spektakl „Kurka Wodna albo urojenie”, od początku pomyślany na przestrzeń Polskiego Teatru Tańca, wrósł w nią na stałe. Koliste konstrukcje, mieniące się  własnym światłem, element scenografii, towarzyszą nam na co dzień we foyer, zapalane są przed każdym spektaklem, przypominając dzień inauguracji, ale też komponując się tu w niemalże baśniową instalację.

Od momentu premiery „Kurki Wodnej albo urojenia” nowa przestrzeń wkroczyła do gry i ruszyła do tańca, odsłaniając swoje możliwości, a jednocześnie te możliwości Teatru, których dotychczas nie mógł w pełni urzeczywistniać. Pierwszy, od momentu przeprowadzki do nowej siedziby, znaczący sukces spektaklu przyszedł pod koniec sezonu 2020/2021. Nocą, z 5 na 6 czerwca, z 46. Opolskich Konfrontacji Teatralnych / VII Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa” wróciliśmy do Poznania z 3 nagrodami. Werdykt Jury przyniósł równorzędne nagrody indywidualne Igorowi Gorzkowskiemu (za reżyserię) i Iwonie Pasińskiej (za choreografię) właśnie spektaklu „Kurka Wodna albo urojenie”. Artyści-tancerze zaś otrzymali nagrodę zespołową – „za precyzję i zaangażowanie”. W uzasadnieniu nagród dla reżysera i choreografki jurorzy zwrócili uwagę na owocną współpracę obojga twórców. Posypały się teksty, punktujące walory spektaklu, jego eteryczne piękno, a przede wszystkim nowatorstwo, wynikające z „przełożenia” – bez rezygnacji z fabuły – Witkacowskiej koncepcji „Czystej Formy” – dziwnej, nieliniowej, konfrontującej z nieznanym – z gatunkiem teatru tańca. Tadeusz Kornaś/e-teatr: Narzucające mi się skojarzenie, porównujące tancerzy, zwłaszcza kobiety, z pięknymi kolorowymi motylami, było niebywale mocne. Paweł Kluszczyński / Nowa Siła Krytyczna: Przedstawienie fascynujące za sprawą tanecznego języka, oddające ducha Czystej Formy, którą Witkacy wyznawał w sztuce.(…) Współpraca teatru dramatycznego i tanecznego wyszła wzorowo.(…)Poznańska „Kurka Wodna” to nie tylko perfekcyjny technicznie spektakl taneczny, aktorzy spełnili się także podając tekst.

Sala Dużego Studio ożyła. Tętniła życiem codziennie – zaczęły się tam odbywać lekcje, warsztaty, próby. Metalowa konstrukcja, przemieszczana przez tancerzy, wieloznaczna, otwierająca możliwości niemal akrobatycznego ruchu, zapowiadała kolejną zrealizowaną na Taczaka premierę. Była to koprodukcja z niemieckim kolektywem artystycznym bodytalk – „Romeos&Julias unplagued. Traumstadt” (premiera: 20 i 21 czerwca 2021), która znalazła się w programie międzynarodowym Malta Festival Poznań 2021. Znakiem rozpoznawczym zespołu, rezydenta Theater im Pumpenhaus w Münster, którego trzon stanowią reżyser i dramaturg Rolf Baumgart i choreografka Yoshiko Waki, jest muzyka na żywo i prowokacyjne, oddziałujące na zmysły, przesycone gwałtownymi emocjami środki wyrazu, określane przez niemieckich krytyków tańca jako „dionizyjskie”. Przesłanie spektaklu – mówiącego o potrzebie miłości i fizycznego kontaktu, uniwersalnej, jednak mocno osadzonej zarówno w tragedii Szekspira, jak i boleśnie aktualnym doświadczeniu pandemii – spotkało się z gorącym odbiorem publiczności, która bezbłędnie odczuwała bijące ze sceny emocje, a w lustrach, które wirują na scenie, rozpoznawała samą siebie. Każdy z widzów był Romeem i każdy z widzów był Julią. Tak było w Polsce, tak było w Niemczech – w Uferstudios w Berlinie (7 i 8 lipca 2021), w D'haus Central podczas Asphalt Festival w Düsseldorfie (15 lipca 2021), w Theater im Pumpenhaus w Münster (wrzesień 2021), w Tanzfaktur w Kolonii (20 listopada 2022) i podczas Festiwalu umPolen w Theater im Pumpenhaus w Münster (25 listopada 2022). Zgromadziliśmy pokaźną kolekcję entuzjastycznych opinii polskich i niemieckich recenzentów. Steffen Georgi/tanzweb.org: artyści stworzyli rodzaj nowoczesnej sztuki o zarazie, o znaczeniu tego, gdy pożądanie zderza się ze strachem, a pragnienie bliskości i intymności zależy od statusu szczepień lub wyników badań.(…) Kawał imponującego teatru tańca. Monika Żmijewska/Gazeta Wyborcza Białystok: A gdyby tak umiejscowić Szekspirowski dramat w czasie pandemii? Polskiemu Teatrowi Tańca i kolektywowi bodytalk z Münster udało się to nadzwyczajnie. Pandemiczną wariację na temat "Romea i Julii" wytańczyli mistrzowsko, nadali jej współczesny, uniwersalny sznyt, stworzyli widowisko olśniewające wizualnie, niezwykle zmysłowe i jednocześnie mówiące o kruchości życia. Wreszcie Łukasz Drewniak, selekcjoner konkursu o nagrodę Złotego Yoricka w 26. Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku: „Polski Teatr Tańca robi z Szekspira bazę dla mówiącego w przestrzeni ciała. Wyłuskuje z niego ogniskowe sytuacje, nastroje układów choreograficznych, dominanty scen. Współczesne hity radiowe przynoszą muzykę, która pulsuje w tancerzach, ale też trochę rozmawia z kanonem miłości zapisanym nie tylko w Szekspirze, ale i w naszej kulturze zbudowanej na takich filarach, jak literatura Szekspira. Nazwijmy Traumstadt choreograficzną trawestacją mitu Romea i Julii, dziełem, które wyrasta z Szekspira i idzie swoją drogą, bez odcinania się, bez zdrady".

Nawiązanie do dramatu słynnego Stradfordczyka zaprowadziło  „Romeos&Julias unplagued. Traumstadt” w szranki konkursu o Złotego Yoricka, czyli konkursu na najlepszą polską inscenizację dzieł dramatycznych Williama Szekspira oraz utworów inspirowanych jego dziełami. Siła, temperatura i przekaz teatralno-choreograficznej wizji – ale też charyzma zespołu Polskiego Teatru Tańca – spowodowały, że spektakl otrzymał główną nagrodę, wyprzedzając Teatr Narodowy w Warszawie, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, Teatr Miejski z Gdyni i Teatr Pieśń Kozła z Wrocławia. Międzynarodowe jury – po raz pierwszy w tym roku taki właśnie skład miało jury Nagrody Złotego Yoricka – podkreśliło bowiem, że „wszyscy wykonawcy tego przedstawienia wykazali się na scenie dużym zaangażowaniem i autentycznością. To one spowodowały, że między zespołem a publicznością powstała wyjątkowa więź. I dalej: Taneczna opowieść twórców spektaklu odnosiła się nie tylko do aktualnych problemów społecznych, ale także do pozycji artysty we współczesnym świecie. Fakt, że Nagrodę przyznało międzynarodowe jury, co potwierdza, że spektakl jest zrozumiały dla przedstawicieli różnych kultur. Dwudziesta szósta edycja festiwalu szekspirowskiego szukała swojej siły właśnie w tańcu. Spektakl o zarazie niemiecko-polskiej kooperacji Polskiego Teatru Tańca i kolektywu bodytalk z Münster był najbardziej widowiskowy spośród wszystkich przedstawianych na festiwalu, nikt nie był więc zaskoczony, że został nagrodzony Złotym Yorickiem. (…). Maski i folie są tu najważniejszymi elementami scenicznymi, jak totemy z czasów, w których plastik i odległość wyznaczały klaustrofobiczną codzienność.Wybuchowe, pełne witalności pomieszanie stylistyk pozwoliło wydobyć na pierwszy plan temat perspektyw młodych ludzi– takie podsumowanie festiwalu znalazło się na łamach www.dwutygodnik.com, jednego z najbardziej opiniotwórczych magazynów internetowych poświęconych kulturze w Polsce.

– Największe jednak sukcesy ostatnich lat, z mojej perspektywy, to spektakle dla dzieci – podsumowuje Iwona Pasińska. –  To jest wielki sukces, że zaraz po drugich narodzinach, otworzyła się dla teatru jakaś nowa przestrzeń.

Za osiągniecie teatru w nowym miejscu wypada też uznać fakt, że pozwoliła  zaistnieć tancerzom w nowych rolach. W 2021 roku – jako wykonawcy, choreografowie, reżyserzy i operatorzy –  przygotowali etiudy filmowe jako formę artystycznej prezentacji 5 celów zrównoważonego rozwoju rezolucji ONZ – Agendy 2030 oraz etiudę „Kolory i absurdy”, której premiera odbyła się 16 listopada 202, w Międzynarodowym Dniu Tolerancji.  W latach 2022-2023 zrealizowali projekty „Dom”, „Śródlato”, „Born” i „Q” – spełniając się jako pedagodzy i choreografowie finałowych pokazów.

Oddaliśmy też Duże Studio spektaklom w ramach Polskiej Sceny Tańca, a Małe Studio – warsztatom z gościnnymi pedagogami. Zainicjowaliśmy działalność koncertową. W Polskim Teatrze Tańca zabrzmiały kompozycje elektroakustyczne Trans-for-Matha Ensemble i Markusa Stockhausena (2021) czy muzyka tradycyjna podczas spotkania śpiewaczego z Adamem Strugiem (2022). Pojawiły się cykliczne, otwarte dla każdej osoby improwizacje dźwięku i ruchu – jaMY na Taczaka (2021). W Małym Studio zagościł Art Weekend świąteczny i – z okazji Dnia Dziecka – kiermasze rękodzieła i pięknych przedmiotów (edycje 2021 i 2022).

No i wreszcie znalazło się miejsce na organizację festiwali: II Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca „Granice natury – granice kultury” (w kwietniu 2022 roku odwiedzili nas Monika Błaszczak, Luisa Mateo Dupleich Roso, Hygin Delimat i Jo Stromgen Kompani) oraz IV Festiwalu „1 strona – 1 spojrzenie – 180 sekund”, kiedy spotkaliśmy się z Zespołem Pieśni i Tańca „Śląsk”, Magdą Fejdasz i Pamelą Leończyk, Kieleckim Teatrem Tańca oraz ponownie z bodytalk i Teatrem  Tańca i Ruchu „Rozbark”, kończąc festiwal premierą choreograficznego projektu filmowego „Bestia”(18 grudnia 2022 roku). 

29 kwietnia 2022 roku, rok po inauguracji siedziby, Teatr zaanektował ulicę, która wypełniła się barwnym korowodem postaci, sprawiając, że kolektywny taniec – dostępny dla każdego przechodnia, w pełni demokratyczny – wtopił się w tkankę miasta, dodając jej kolorytu, radości i życia. Narodowe Tańczenie wirowało dostojnym krokiem poloneza po całej ulicy Taczaka, łącząc siły zespołów pieśni i tańca „Śląsk", „Lusowiacy” i „Poligrodzianie” w jeden barwny korowód.

Na podłodze w Dużym Studio, obsypanej płatkami holenderskich róż, kręcone były zdjęcia do choreograficznego projektu filmowego „Zielnik” (premiera: 21 grudnia 2021), obsypanego później nagrodami. Projekt, który, jak zaznacza Joanna Brych, jedna z recenzentek „Polityki”, „ma w sobie coś z siły boskiej Flory”, dostał aż 3 nagrody publiczności: na Międzynarodowym Festiwalu Choreograficznym w Blois 2022 (Francja), Portland Dance Film Fest 2022 (USA), i Classical Arts Film Festival 2022 (Napa, USA), ale też m.in. nagrodę  za najlepszą reżyserię dla Iwony Pasińskiej i wyróżnienie w kategorii „najlepszy film tańca” na XII Encuentro Para Cinéfagos (Festival de CineArte en la Frontera) w San Cristóbal w Wenezueli. 24 czerwca 2022 roku otrzymaliśmy nagrodę „Wprost” – Orła Województwa Wielkopolskiego w kategorii „samorząd” za efektywne za efektywne wykorzystywanie środków europejskich i stosowanie technik innowacyjnych.

Poprzez Laboratoria Twórcze mogliśmy zaangażować czynnie widzów w twórczą praktykę – w organizację warsztatów filmu tańca z udziałem tancerzy projektu LEDA pod opieką artystyczną Anny Hop. Trudno nawet dokładnie skatalogować wszystkie wydarzenia, które już miały miejsce w Polskim Teatrze Tańca.

– Udało się zbudować markę tego zespołu. Kiedy wychodzimy na scenę, wiadomo, że zaprezentujemy najlepszy produkt – podkreśla Iwona Pasińska.

Historia, która zapowiadała monografia przygotowana na 45-lecie Polskiego Teatru Tańca, wydarzyła się naprawdę.

A to dopiero początek. Drugie narodziny.

Anna Koczorowska

Tekst pochodzi z monografii "Żywy zapis / Live captured", przygotowanej w kontekście jubileuszu 50-lecia Teatru, obchodzonego w sezonie 2023/2024 roku

b1
b17
b2
b12
b6
b3
b14
b4
b5
b15
n9
n8
n10
b11
n12
n11
n13
n2
n4
n1
n3
Informacja i zgody dotyczące cookie

Polski Teatr Tańca oraz nasi partnerzy wykorzystujemy pliki cookie oraz wtyczki społecznościowe, które pozwalają na komunikowanie określonych informacji pomiędzy Twoim urządzeniem, a serwisem internetowym. Wybierając przycisk „Wyrażam zgodę” akceptujesz wykorzystywanie plików cookie. Aby uzyskać szczegółowe informacje o zasadach prywatności i bezpieczeństwie zbieranych przez nas danych, zapoznaj się z naszą Polityka prywatności i plików cookie. Znajdziesz tam m.in. listy używanych przez nas plików cookie, przeczytasz o ich funkcjach oraz zobaczysz, kto jest ich dostawcą. Możesz również odmówić zgody lub dokonać spersonalizowanych ustawień, wyrażając zgodę tylko na poszczególne rodzaje plików cookie. W tym celu zaznacz odpowiednie pola poniżej.

Wyrażam zgodę OK